xiazeluka xiazeluka
842
BLOG

Awantura warszawska – święto nieuctwa

xiazeluka xiazeluka Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 42

Każda rocznica wybuchu powstania w stolicy staje się festiwalem nieuctwa. Ludzie nie mający najmniejszego pojęcia o faktach wskakują na trybuny i z wysokości swojej ignorancji wychwalają pod niebiosa największą klęskę w historii Polski. To kuriozum niespotykane nigdzie indziej na świecie: z dumą świętuje się tragedię, która pochłonęła ponad 100 000 ofiar cywilnych i 16 000 wojska, doprowadziła do zniszczenia stolicy i nie miała żadnych pozytywnych następstw (ignoranci zaprzeczają, lecz choćby jednego pozytywnego skutku nie są w stanie wydukać). W awanturze warszawskiej zginęło więcej ludzi niż w amerykańskich uderzeniach jądrowych na Hiroszimę i Nagasaki razem wziętych!

Polski patriota nie może pozostać obojętny. Polski patriota ma obowiązek zwalczać świętowanie czynów szaleńczych i zbrodniczych. Dlatego Mła, jako polski patriota, przedstawi poniżej krótkie kompendium wiedzy na temat warszawskiej awantury.

Fakty – a więc prawdy znienawidzone przez apologetów niszczenia miast i wyrzynania Polaków – są następujące:

Do połowy lipca Warszawa z planu powstańczego była wyłączona. Dlaczego? Dlatego, że jak informował Londyn w depeszy z 14 lipca dowódca Armii Krajowej, Bór-Komorowski:

Przy obecnym stanie sił niemieckich w Polsce i ich przygotowaniach przeciwpowstańczych, polegających na rozbudowie każdego budynku zajętego przez oddziały, a nawet urzędy w obronne fortece z bunkrami i drutem kolczastym, powstanie nie ma widoków powodzenia. […] W obecnym stanie przeprowadzenie powstania, nawet przy wybitnym zasileniu w broń i współdziałaniu lotnictwa i wojsk spadochronowych, byłoby okupione dużymi stratami.

Między 14 a 31 lipca potencjał niemiecki w Warszawie i okolicach wzrósł. Zgodnie więc z powyższą oceną powstanie jeszcze bardziej nie miało widoków powodzenia. Mimo to w Komendzie Głównej pomysł wszczęcia walk był od mniej więcej 21 lipca dyskutowany, a pod koniec miesiąca zastanawiano się już tylko nad terminem podjęcia boju. Skąd ta bezsensowna koncepcja? Otóż kilku oficerów zawiązało spisek przeciwko Warszawie, brutalnie dążąc do sprowokowania walk. Oto nazwiska tych łajdaków:

  • Leopold Okulicki, były i przyszły kapuś NKWD

  • Antoni Chruściel, kłamca

  • Tadeusz Pełczyński, zakuty łeb

  • Jan Rzepecki, późniejszy gorliwy kolaborant komunistyczny

Spiskowcy robili wszystko, aby przekonać większość Komendy Głównej do rozpoczęcia powstania, jednak nigdy nie zdobyli większości podczas głosowań. Rozwścieczeni niepowodzeniem posunęli się do puczu. A odbyło to się tak: 31 lipca, podczas porannej narady Komendy Głównej ustalono, iż w obliczu niejasnej sytuacji na przedpolu Warszawy, decyzja o rozpoczęciu powstania nie zapadnie w ciągu najbliższych 2-3 dni. Spiskowcy postanowili więc działać punktowo: wykorzystując fakt, że kolejna narada miała się odbyć około godziny 18, a Komorowski będzie wcześniej sam, zaatakowali. Między 16.30 a 17 Okulicki i Pełczyński przyszli do dowódcy AK i usiłowali zmusić go do podjęcia decyzji bez reszty sztabu. Doszło do gwałtownej awantury. W kulminacyjnym momencie przybył Chruściel z kłamliwym meldunkiem, jakoby Sowieci dotarli do Pragi i mieli w ciągu kilku godzin wejść do miasta. To przeważyło szalę – galareta w generalskich szlifach, pozbawiony silnej woli Bór-Komorowski, dał się złamać spiskowcom. Pucz się udał. Po krótkiej konsultacji z Delegatem Rządu, Komorowski wydajezbrodniczą decyzję – powstanie rozpocznie się następnego dnia o godzinie 17. Zachwyceni spiskowcy wymykają się z lokalu, do którego zaczynają się schodzić bardziej przytomni oficerowie. Już pół godziny po podjęciu zbrodniczej decyzji Komorowski dowiaduje się od swego szefa wywiadu, Iranka-Osmeckiego, że się pomylił, ponieważ Niemcy rozpoczęli na przedpolu miasta kontruderzenie. Złamany psychicznie Komorowski nie ma siły odwołać rozkazu, choć taka możliwość cały czas istniała.

Powtórzmy:mitem założycielskim powstania warszawskiego jest ordynarny pucz.

I to właśnie puczyści – a nie źli Niemcy, perfidni Anglo-Amerykanie czy podstępni Sowieci – odpowiadają za zniszczenie Warszawy i śmierć ponad 120 000 ludzi. Żaden z nich, w obliczu całkowitej klęski, nie strzelił sobie w łeb, czego wymagał honor oficera. Wszyscy przeżyli wojnę, później bezwstydnie wypinając piersi do orderów. Łajdacy ci nie zasługują na miano polskich oficerów.

Drugim powszechnie funkcjonującym mitem jest twierdzenie, jakoby pod koniec lipca nad środkową Wisłą pojawiły się sowieckie wojska w pełnym składzie. To nieprawda. W rejonie Warszawy działała jedynie szpica 1 Frontu Białoruskiego w postaci 2 Armii Pancernej. Zasadnicze siły Frontu znajdowały się 100 km na wschód od Warszawy. 2 APanc. szła od południa wzdłuż Wisły i na przełomie lipca/sierpnia starła się z niemieckim korpusem pancernym SS. W wyniku walk natarcie sowieckie zostało powstrzymane, a siła ofensywna 2 APanc. złamana. Sowieckie zgrupowanie, pod naporem nieprzyjaciela, o godzinie 4 rano 1 sierpnia przeszło do obrony, a więc tak zwane „zatrzymanie natarcia” nie miało żadnego związku z decyzją Galarety-Komorowskiego o rozpoczęciu obłędu. To nie rezultat podstępnych knowań towarzysza Stalina, lecz wynik realnej sytuacji na froncie. Tego nieucy-apologeci oczywiście również nie przyjmują do wiadomości.

Nie przyjmowanie do wiadomości faktów skutkuje tym, co można obserwować co rok: nieustannym, monotonnym i napuszonym bełkotem o bohaterstwie. Powiedzmy sobie szczerze: bohaterstwo to kamuflaż klęski. Jako że żadnych pozytywnych rezultatów awantura warszawska nie miała, to miłośnicy czynów zbędnych i szaleńczych ględzą, ględzą i ględzą o bohaterskich powstańcach, bohaterskiej ludności cywilnej, bohaterskim mieście i tak dalej. Co prawda bohaterskich powstańców pokonali bohatersko walczący Niemcy, bohaterscy cywile (w tym tysiące młodych, zdrowych mężczyzn) przy pierwszej okazji czmychnęli z miasta (w okresie wrześniowego rozejmu w Śródmieściu), a z bohaterskiego miasta nie został kamień na kamieniu, ale co tam. Nieukom-apologetom fakty przecież nie mącą dobrego humoru. Tymczasem powstanie miało jednego, prawdziwego bohatera – był nim pułkownik Antoni Żurowski, dowódca AK na Pradze. Po trzech dniach walk Żurowski doszedł do jedynie słusznego przekonania, że ta awantura nie ma sensu i doprowadził do zakończenia powstania w podległym rejonie. Praga i jej ludność ocalała.

Szaleńcy na drugim brzegu takiego poczucia odpowiedzialności nie mieli. No ale przecież przed chwilą żeśmy fakt ustalili – ci łajdacy nie byli ludźmi honoru.

xiazeluka
O mnie xiazeluka

Demotfukracja to dwa wilki i owca głosujące menu na obiad. Wolność to uzbrojona po zęby owca kwestionująca wynik tego głosowania. /B. Franklin/ Kosovo je srpsko  39 hipokrytów się Mła boi (banuje): Hurrapatriota ignorant Cenzor tow. Żyszkiewicz Cenzuraobywatelska Mimoza Osiejuk Konkluzja - idiotka Szukająca Prawdy banami Jeremy F - pocieszny tchórz Kserokopiarka Wiesława Regularny debil Scholi - tchórz i kłamca Oldshatterhand - lubi tylko tych, którzy go podziwiają Troll Świrski Aerozolinti - hipokryta i tchórz Vitello - zarozumiały tchórz Stary Wiarus Free Your Mind Aleksander Ścios kokos26 El Ohido Siluro Nurni uśmiech losu Freeman Wyrus (rzekomo wolnościowiec) Publikacje "Gazety Polskiej" Joanna Mieszko-Wiórkiewicz grzechg maciekimaciek - kłamca Jeremiasz Paliwoda vel Zawiesia lem, pieniacz-emeryt Jerzy Korytko się jeży Peemka - kłamca i fałszerz towarzysz Krzysztof Ligęza kerimad64 Mała Mi - przemądrzałą gimbaza JohnKelly - rewers polonisty i logika Adamkuz - tchórz Maciej walczący z faktami Stary towarzysz Dyletant cartw Propagandzistaobywatelski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura