Panie, Panowie, oto najważniejsze punkty mojej Najbielszej Księgi:
- Odpowiedzialność za katastrofę spada na Rosjan, ponieważ to polska załoga rozbiła polski samolot rządowy. Aby wykazać obiektywizm tego spostrzeżenia przypomnę, że kilka lat temu, za lot do Gruzji, usiłowaliśmy pociągnąć do odpowiedzialności polską załogę polskiego samolotu za nie doprowadzenie do katastrofy.
- Tak, słyszałem, że katastrofa lotnicza to ciąg kilku lub wręcz kilkunastu oderwanych przyczyn, no ale my szukaliśmy (i znaleźliśmy) winnego, a nie przyczyn. To kwestia polskiej racji stanu i godności Rzeczpospolitej na arenie międzynarodowej. Świat się zacznie z nami liczyć dopiero wtedy, kiedy niezbicie dowiedziemy swojej nieprzewidywalności.
- Kapitan Protasiuk nie dał się zwieść zapewnieniom o złej pogodzie, bohatersko postanowił warunki sprawdzić osobiście. Perfidni Sowieci byli przygotowani na tę ewentualność.
- Moskwa nakazała Protasiukowi podchodzenie do lądowania. Bez polecenia z Moskwy kapitan samolotu nie próbowałby podchodzić do lądowania, wszak kontroli naziemnej ufa się bardziej niż własnym oczom i opiniom kolegi z Jakowlewa.
- Kontrolerzy podawali fałszywe informacje o pogodzie w Smoleńsku – przedstawiali ją jako gorszą niż była w rzeczywistości. To ewidentna zachęta do lądowania.
- Skandalem jest pozostawienie lotniska otwartym. Gdyby Moskale zamknęli aerodrom przed nosem naszego Wielkiego Prezydenta, mielibyśmy wówczas doskonałą okazję to wrzasków na cały świat „Patrzcie, jak nas kacapy poniżają!”
- Lotniska zapasowe wybiera dla obcych samolotów wieża kontrolna. Biorą globus, zakręcają i losują palcem. To ich obowiązek. Załoga samolotu i organizator lotu takimi drobiazgami się nie zajmują.
- Mgła zaskoczyła i wprawiła w przerażenie kontrolerów. Tchórze i beksy. Polscy piloci mgły się nie boją, ponieważ jej nie zauważają.
- Rosjanie nie pomalowali trawy na zielono. To najcięższe z wielu uchybień związanych z brakiem odpowiedniego przygotowania nieużywanego lotniska na wizytę Wielkiego Prezydenta.
- Samolot rządowy Tu-154M był latającym wrakiem, do którego Wielkiego Prezydenta zapędzono siłą. Tak, pamiętam, jak Wielki Prezydent walczył z rządem kondominium o możliwość latania nim, lecz wtedy to nie był jeszcze wrak. Wrakiem aeroplan stał się po remoncie w 2010 roku.
- Tupolew nie lądował. Zejście poniżej minimum to normalna procedura podczas lotu w warunkach zerowej widoczności. Każdy kierowca wie, że jak na autostradzie jest mgła, to należy jechać ile fabryka dała – aby jak najszybciej niebezpieczną strefę opuścić.
- Wybicie szyby w rozbitym samolocie dowodzi kompleksowego niszczenia dowodów. Szczególnie przeraża fakt, że Sowieci tego nie próbowali ukryć.
- Rosjanie nie mieli ochoty zajmować się Wielkim Prezydentem, dlatego ten postanowił na niezabezpieczone lotnisko polecieć.
Konkluzji nie będzie, ponieważ wszystko jest jasne. Przepraszam – białe.
Dziękuję Państwu za uwagę.
[na podstawie http://www.pis.org.pl/article.php?id=18949 ]
