Precz z wigilią

Och, ojej, jakie one smutne i nieszczęśliwe… Jak patrzą się na nas, bezwzględnych killerów, wzrokiem proszącym „Nie zabijaj mnie!” Biedne karpiki, ofiary tradycjonalistycznego zabobonu…

 

Tegoroczna walka z wigilią została podjęta pod pretekstem konieczności humanitarnego traktowania szkodników hodowlanych czyli karpi. Cierpienie ryb rozdziera serca zorientowanych humanitarnie mimoz, między innymi celebrytowi Pirogowi Michałowi. Towarzysz Piróg się – za przeproszeniem – rozebrał do naga, owinął folią i udawał nadobną syrenę… Pardon – udawał karpia:

 

Protestujemy przeciwko kupowaniu i zabijaniu w masowych ilościach, w potwornych warunkach karpi w okresie świąt Bożego Narodzenia - opowiadał na leżąco goły Piróg.

 

Akcja bezpośrednia odbyła się w warszawskim kinie Atlantic. Piróg wdzięczył się do fotoreporterów i udzielał wywiadów. Dlaczego hepening odbył się w kinie, a nie na tle stoiska z rybami w dowolnym supermarkecie? Tego nie wiadomo, a szkoda – widok Jukendensa protestującego przeciw zabijaniu karpi na tle stoisk z wędlinami, mięsem mielonym i beczkami śledzi na pewno zrobiłby większe wrażenie. Rzecz jednak w tym, że tow. Piróg nie goni za tanimi efektami, jego plany są znacznie bardziej konkretne:

 

Ja w ogóle nie obchodzę wigilii!

 

Tak jest – tu nie chodzi o jakieś tam ryby, lecz zwycięstwo nad obskurantyzmem, co potwierdzają alianci Piroga z Fundacji VivA!, której funkcjonariusze ludzi kupujących karpie określają mową miłości per „mordercy”:

 

To młoda tradycja, spokojnie można więc z niej zrezygnować.

 

Nie wdając się w rozważania „czy zwyczaj sięgający średniowiecza jest młodą tradycją” warto zauważyć, iż Vivowcy i Piróg walczą nie tyle z karpiem na stole, lecz tradycją jako taką. Tow. Piróg jest wręcz dumny ze swojego heroicznego przodownictwa w walce z przyjętymi zwyczajami, a jego rzeczywiste ambicje zdradza rzucona mimochodem uwaga „Jeszcze nie wszyscy na świecie są wegetarianami”. Owszem, lecz tę pomyłkę da się naprawić, zniechęcając do kultywowania młodych tradycji. Na początek usunie się ze stołu wigilijnego karpie, potem w ogóle ryby, a na koniec także choinkę. Roślinki także cierpią, prawda? Ucięte w kostce drzewko przeżywa katusze usychając w kącie mieszkania i gnąc się pod ciężarem obciachowych odpustowych świecidełek.

 

Wyczyn tow. Piroga wzbudza prawdziwe wzruszenie: ecce homo! Tak, prawdziwy homo z niego… Aby człowieczeństwo i nie dające się okiełznać humanitarne afekty tow. Piroga przedstawić we właściwym świetle, nie od rzeczy będzie zacytowanie jeszcze jednej jego wypowiedzi:

 

Aborcja jest indywidualną sprawą jednostki!

 

Otóż to: traktowanie karpi to ogólnonarodowe wyzwanie, abortowanie bardzo małych dzieci to nieistotna rzecz sfery prywatnej, która nikogo nie powinna obchodzić. Dlatego właśnie tow. Piróg za rozszarpany płód się nie przebierze, ponieważ swoich poglądów nikomu nie narzuca. Są morderstwa i morderstwa. Mordowanie karpi to hańba. Mordowanie ludzi – to ich dobre prawo (powinno istnieć w Polsce prawo do aborcji).

 

 

PS. Piróg podaje się za Żyda. „Podaje” to najwyraźniej właściwe słowo:

 

Ze zwierząt wodnych można spożywać wszystkie, które posiadają płetwy i łuski (Lev. 11:9; Deut 14:9). Ryby takie jak tuńczyk, karp, łosoś i śledź wolno spożywać.

 

oraz:

 

Karp rozpowszechnił się w Polsce w Średniowieczu, kiedy to wraz z tajnikami jego hodowli przynieśli go do Polski z Francji zakonnicy. Stał się on nie tylko elementem tradycyjnej, chrześcijańskiej, polskiej kuchni wigilijnej, ale także elementem tradycyjnej kuchni....... polskich Żydów.