xiazeluka xiazeluka
114
BLOG

Zakończyłem udział w wyborach

xiazeluka xiazeluka Polityka Obserwuj notkę 12

Mój kandydat zebrał niecałe 2,5% głosów i przepadł, dzięki czemu za dwa tygodnie mam wolne. A skoro mam już wakacje, to mogę spokojnie odnieść się do powtarzanego powszechnie niczym oddychanie refrenu „uczestnictwo w wyborach to obywatelski obowiązek”.

Najpierw jednak dygresja. Wynik JKM jest bardziej niż przyzwoity, szczególnie biorąc pod uwagę wrogość mediów i bezczelne przemilczanie jego osoby. I nie jest to bezsilna pretensja sfrustrowanego kolibra, lecz obiektywne spostrzeżenie. Nie dalej jak wczoraj pisowska telewizornia „publiczna” (można ja nazywać „publiczną” jedynie przez skojarzenie z tym właśnie budynkiem usługowym) dała migawki z cyklu „Z kamerą wśród kandydatów”, dokumentując ich czynności w dniu wyborów. Pokazano w kilkusekundowych migawkach czym zajęci byli jacyś tam Pawlakowie, Morawieccy czy Ziętkowie, sumiennie pokazując dziewięciu kandydatów. Dziesiąty na podobny honor się nie załapał, chociaż już sondaże wskazywały, że jest pierwszy za pudłem. Podobne machinacje cechowały Naszą Ulubioną Gazetę Codzienną, która niemal przy każdej okazji prezentowania kandydatów spychała JKM na ostatnie miejsce. Ba, nawet przedstawiciel socjalpatriotów, Kaczyński Jarosław, był łaskaw zaproponować nową definicję demotfukratycznego dostępu do debat w telewizji – ta najnowsza zdobycz dialektyki demotfukratycznej uznaje, że prawo do takich publicznych pojdynków mają jedynie kandydaci posiadający zaplecze w parlamencie.
 
No, wyżaliłem się. A teraz do rzeczy.
 
Uczestnictwo w wyborach nie jest żadnym tam „obywatelskim obowiązkiem”. To w ogóle nie jest obowiązek, lecz przywilej. To tak od strony formalnej. Natomiast najważniejsze jest co innego.
 
„Obywatelskim obowiązkiem” można od biedy nazwać poczucie troski los swojego kraju. Kraju, a nie państwa. Kraj to tradycyjna, utrwalona wspólnota, państwo to jedynie forma administracyjnej przemocy. Tak więc jeśli ktoś poczuwa się do takiej obywatelskiej odpowiedzialności za kraj, nie powinien mechanicznie uczestniczyć w wyborach. Nie powinien, ponieważ automat „są wybory, trza iść” to zaprzeczenie odpowiedzialności – czyli nieodpowiedzialność. Najpierw należy rozważyć, czy warto poświęcić komukolwiek swój głos. Jeśli takiego kandydata nie ma, to odpowiedzialny wyborca pozostaje w domu, ponieważ nie ma nic gorszego niż autoryzowanie głosami i frekwencją kogoś, kto na poparcie nie zasługuje. Terror „obywatelskiego obowiązku” prowadzi prostą drogą do utrwalenia zachowań bezmyślnych, odruchowych, do podejmowania decyzji pod cudzym wpływem.
 
Wyobraźmy sobie, że w II turze stanęli naprzeciw siebie Hitler i Stalin. Na czym mianowicie miałby polegać ów „obywatelski obowiązek” zakładający mus oddawania głosu? Na wyborze jednego z dwóch łajdaków?
 
„Obywatelski obowiązek” to tajna broń – jak to celnie rzecz określiła pani Staniszkis – politycznego kartelu, czyli mejnstrimowego towarzystwa wzajemnej adoracji tworzonego przez polityków największych partii. Oni potrzebują wysokiej frekwencji po to, aby móc później legitymizować swoją władzę: O, patrzcie, w wyborach brało udział 99,9% Polaków (tak – P o l a k ó w, a nie w y b o r c ó w. Widzicie, jak ładnie można pomnożyć poparcie przez mniej więcej dwa?) więc wszyscy moi rodacy popierają demotfukrację, UE, cenzurę Internetu i przywileje emerytalne dla sprzątaczek w ciąży. Parcie na realizację „obywatelskiego obowiązku” uwiarygodnia tych łajdaków, dając im w przyszłości możliwość mówienia: „Sami nas wybraliście, więc o co chodzi?” Parcie na realizację tego „obowiązku” skłania do głosowania na faworytów sondaży, utrwalając ich przewagę na scenie politycznej. Ględzenie o „obywatelskim obowiązku” w sensie nakazu skreślenia kogokolwiek i zaspokojenia otworu w urnie kawałkiem papieru (tfu) jest gwałtem (znowu tfu) na odpowiedzialności oraz propagandą niewolnictwa. Tak, niewolnictwa – ponieważ w zwrocie „obywatelski obowiązek” kryje się zagrożenie - w razie nieposłuszeństwa – ostracyzmem. Ktoś, kto nie głosuje, to wicie rozumiecie, zły Polak, nie patriota, bumelant i pasożyt obojętny na dobro powszechne.
 
Tymczasem gdyby ów „obywatelski obowiązek” potraktować tak, jak określenie to zasługuje czyli literalnie, to okazałoby się, że dowodem jego stosowania byłaby relatywnie duża frekwencja w I turze i niewielka w II. W pierwszej każdy głosowałby odpowiedzialnie na swojego kandydata, w drugiej jedynie zwolennicy zwycięzców pierwszej tury, wsparci przez część najmniej zdecydowanych. Milcząca większość pozostałaby w domach, nie mając zamiaru żyrować wyboru, jaki by on tam nie był. Victor zatem władałby krajem wybrany głosami mniejszości, bez prawa (moralnego oczywiście…) wypowiadania się w imieniu wszystkich Polaków. I taki układ byłby uczciwy, jasny i czytelny.
 
Dlatego za dwa tygodnie zamierzam zachować się odpowiedzialnie, przeto obowiązkowo nie wezmę udziału w wyborze między jednym socjalistą a drugim.
xiazeluka
O mnie xiazeluka

Demotfukracja to dwa wilki i owca głosujące menu na obiad. Wolność to uzbrojona po zęby owca kwestionująca wynik tego głosowania. /B. Franklin/ Kosovo je srpsko  39 hipokrytów się Mła boi (banuje): Hurrapatriota ignorant Cenzor tow. Żyszkiewicz Cenzuraobywatelska Mimoza Osiejuk Konkluzja - idiotka Szukająca Prawdy banami Jeremy F - pocieszny tchórz Kserokopiarka Wiesława Regularny debil Scholi - tchórz i kłamca Oldshatterhand - lubi tylko tych, którzy go podziwiają Troll Świrski Aerozolinti - hipokryta i tchórz Vitello - zarozumiały tchórz Stary Wiarus Free Your Mind Aleksander Ścios kokos26 El Ohido Siluro Nurni uśmiech losu Freeman Wyrus (rzekomo wolnościowiec) Publikacje "Gazety Polskiej" Joanna Mieszko-Wiórkiewicz grzechg maciekimaciek - kłamca Jeremiasz Paliwoda vel Zawiesia lem, pieniacz-emeryt Jerzy Korytko się jeży Peemka - kłamca i fałszerz towarzysz Krzysztof Ligęza kerimad64 Mała Mi - przemądrzałą gimbaza JohnKelly - rewers polonisty i logika Adamkuz - tchórz Maciej walczący z faktami Stary towarzysz Dyletant cartw Propagandzistaobywatelski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka